środa, 3 sierpnia 2011

A deszcz pada, pada i pada...

Wszyscy dookoła narzekają i nie można im się dziwić, skoro czekają ich wczasy nad morzem lub na Mazurach. Z mego punktu widzenia wcale nie jest tak źle. Codzienne poranne spacery w lesie sprawiają, że dla mnie "szklanka jest do połowy pełna". 

"Pogoda nie jest zła, tylko ubranie nieodpowiednie"- tak powiadają Norwedzy.

Wchodząc do lasu, mam wrażenie jakbym przeniosła się do innej strefy klimatycznej. Drzewa są spowite mgłą, otulone rosą. Zapach grzybów, runa leśnego, wszędzie dookoła cisza. I mam dylemat, to Puszcza Kampinoska, czy np. Park Garajonay?
Wierzby, brzozy, sosny, wrzosy, brakuje tylko wawrzynów. A może klimat nam się zmienia? Osobiście, nie miałabym nic przeciwko temu.

Umiarkowana temperatura, obfite opady, duża wilgotność powietrza sprawiłaby, że nie musiałybyśmy, drogie Panie, używać kremów nawilżających.

I te zapachy... Natura jest najlepszym artystą. Zapach wilgotnego lasu o poranku, spowitego mgłą,  grzyby, mchy, konwalie i wrzosy- niech się schowają wszystkie Chanel i inne Guerlaine.

Większość z nas nie lubi dentysty, niektórzy panicznie się wręcz boją. I zazwyczaj, przyczyną tych fobii jest strach przed bólem. Tylko niewielki odsetek osób wspomina o nieprzyjemnym zapachu lizolu. Patrząc wstecz, wydaje mi się, że właśnie to było przyczyną mojej niechęci do dentystów. Ściany wyłożone białymi kafelkami, wyfroterowana podłoga z linoleum, ostre światło jarzeniówek oraz ten unoszący się wszędzie ostry, przenikliwy aż do szpiku zapach.

Do gabinetu dentystycznego wchodziło się jak na egzekucję, a po drodze mijało się oszkloną gablotę z "narzędziami tortur"- kleszcze, dźwignie i wszelkiego rodzaju zgłębniki i pęsety. Wszystko było ułożone według jakiegoś schematu i czekało na delikwenta.
 A potem człowiek siadał, zakładano mu śliniak wielorazowego użytku, pani dentystka i pomoc pracowały bez rękawiczek, maseczek, więc nieszczęsny pacjent został wzbogacony o kolejny zasób wiedzy. Wiedział już, czy ktoś jest palaczem, co jadł na śniadanie lub co przed chwilą ugotował. I snując wariacje na ten temat, otwierał usta, i.....

Za oknem pada deszcz. A może by tak słońce zaświeciło? Przebiło się przez ciężkie chmury i sprawiło, że temperatura powietrza by się podniosła i osuszyła wszystkie kałuże?

5 komentarzy:

  1. No widzicie Pani doktor mówi, Pani doktor ma!
    Słońce praży tak mocno, że by się człowiek chętnie skrył w jakimś na przykład klimatyzowanym gabinecie dentystycznym ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja całkowicie się z Panią zgadzam!To ten zapach i kafelki, i panie w brudnych fartuchach z bułką w ustach były przerażające. I rozmowy o dzieciach, wnukach, czasami były ploteczki. A ja siedziałem i zastanawiałem się, jak bardzo ważny jestem dla nich, i czy na pewno dentysta wie co robi. I stąd ta nasza niechęć dla Waszego zawodu.

    OdpowiedzUsuń
  3. W Anglii dalej jest to standard, i nikt tym się nie przejmuje, deszczem i kafelkami. Lasy też są wilgotne, ale jednak wolę nasze klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ARTODONTO nieustannie łamie stereotypy:) Dlatego też mi nieznane są brudne fartuchy, zapach lizolu, czy inne sensacje, o których tu mowa. Ufff... Oddycham z ulgą i pozdrawiam Panią, Pani doktor:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam kolor. Cieszę się, że zagościł w prawdziwie nowoczesnych gabinetach :)

    OdpowiedzUsuń