"Życie to jest butelka,
tylko niesamowicie wielka".
Janusz Kofta wiedział, co mówi..
Ostatnie badania wykazują, że alkohol nie jest lekarstwem na stres. Alkohol wpływa na to, jak organizm radzi sobie ze stresem. Zmniejsza ilość hormonu stresu, czyli kortyzolu oraz wydłuża czas działania negatywnych emocji. Mniejsze są za to przyjemne efekty związane z piciem.
Dlaczego o tym piszę? Cóż innego można robić nad naszym morzem, kiedy temperatura wody jest bliska 10 stopniom Celsjusza? Widząc, jak miasto pustoszeje, trasy wylotowe się korkują, oczyma wyobraźni widzę tłumy turystów w bluzach przeciwdeszczowych i polarach przechadzających się nadmorskim deptakiem...
Co robią? Przecież nie opalają się. Kilka lat temu, jeszcze w ubiegłym wieku, pojechaliśmy do moich przyjaciół wypoczywających w Łebie. Cała noc w pociągu, w plecaku 2 butelki Martini Dry. Widziałam wspólny wieczór, zimne martini z lodem i oliwkami. Z dumą wręczyłam gospodyni alkohol, kiedy się przebrałam, dołączyłam do nich i patrzę, jedna butelka pusta, druga prawie też. Naiwnie pomyślałam, że pewnie mieli zapasy... A oni w ciągu niespełna pół godziny uporali się z prawie dwiema butelkami martini...ciepłego, we czterech.
Minęło tyle czasu, a ja ciągle pamiętam swoje zaskoczenie i niedowierzanie.
W kurortach się pije, czyli relaksuje, a czasopisma i gazety obfitują w artykuły dotyczące tzw. miłości wakacyjnej. Jest, czy jej nie ma, wierzyć w nią , czy nie?
Zbyt infantylne dla mnie, dobre dla gimnazjalistek i licealistek, bo już nie uwierzy w to żadna szanująca się studentka. Chociaż, widok podstarzałej blondyny ze wsparciem silikonowym w towarzystwie młodziutkiego tubylca nikogo już nie szokuje, to jest to raczej miłość do euro, funta lub innego jena. I ma większą wartość niż PREMIER
Jarosław Kaczyński na billboardach...
Wszędzie próbują usilnie mi wmówić, że urlop to czas flirtu, miłości, zakochania. Dla mnie to raczej próba odpoczynku, oderwania się od spraw dnia codziennego.
W Tunezji irytowały mnie zaczepki Arabów i ich wielbłądy, w Egipcie nie byłam z wiadomych względów.
Mój najlepszy urlop? Niesamowita cisza w szwajcarskim Mürren. To miejscowość wypoczynkowa bez ruchu samochodowego. Malownicze domki, przepiękne krajobrazy oraz brak hałasu z dzwonkami w tle...chcę znowu tam pojechać...
To nie ja, to
J. Żulczyk.
W oczekiwaniu na...
Obiecuję solennie, że następnym razem będzie o zębach. Może o oddziaływaniu stresu na zęby? No bo przecież urlop to wielki stres.
tylko niesamowicie wielka".
Janusz Kofta wiedział, co mówi..
Ostatnie badania wykazują, że alkohol nie jest lekarstwem na stres. Alkohol wpływa na to, jak organizm radzi sobie ze stresem. Zmniejsza ilość hormonu stresu, czyli kortyzolu oraz wydłuża czas działania negatywnych emocji. Mniejsze są za to przyjemne efekty związane z piciem.
Dlaczego o tym piszę? Cóż innego można robić nad naszym morzem, kiedy temperatura wody jest bliska 10 stopniom Celsjusza? Widząc, jak miasto pustoszeje, trasy wylotowe się korkują, oczyma wyobraźni widzę tłumy turystów w bluzach przeciwdeszczowych i polarach przechadzających się nadmorskim deptakiem...
Co robią? Przecież nie opalają się. Kilka lat temu, jeszcze w ubiegłym wieku, pojechaliśmy do moich przyjaciół wypoczywających w Łebie. Cała noc w pociągu, w plecaku 2 butelki Martini Dry. Widziałam wspólny wieczór, zimne martini z lodem i oliwkami. Z dumą wręczyłam gospodyni alkohol, kiedy się przebrałam, dołączyłam do nich i patrzę, jedna butelka pusta, druga prawie też. Naiwnie pomyślałam, że pewnie mieli zapasy... A oni w ciągu niespełna pół godziny uporali się z prawie dwiema butelkami martini...ciepłego, we czterech.
Minęło tyle czasu, a ja ciągle pamiętam swoje zaskoczenie i niedowierzanie.
W kurortach się pije, czyli relaksuje, a czasopisma i gazety obfitują w artykuły dotyczące tzw. miłości wakacyjnej. Jest, czy jej nie ma, wierzyć w nią , czy nie?
Zbyt infantylne dla mnie, dobre dla gimnazjalistek i licealistek, bo już nie uwierzy w to żadna szanująca się studentka. Chociaż, widok podstarzałej blondyny ze wsparciem silikonowym w towarzystwie młodziutkiego tubylca nikogo już nie szokuje, to jest to raczej miłość do euro, funta lub innego jena. I ma większą wartość niż PREMIER
Jarosław Kaczyński na billboardach...
Wszędzie próbują usilnie mi wmówić, że urlop to czas flirtu, miłości, zakochania. Dla mnie to raczej próba odpoczynku, oderwania się od spraw dnia codziennego.
W Tunezji irytowały mnie zaczepki Arabów i ich wielbłądy, w Egipcie nie byłam z wiadomych względów.
Mój najlepszy urlop? Niesamowita cisza w szwajcarskim Mürren. To miejscowość wypoczynkowa bez ruchu samochodowego. Malownicze domki, przepiękne krajobrazy oraz brak hałasu z dzwonkami w tle...chcę znowu tam pojechać...
I gdzie tu miłość?Czy dwa tygodnie wczasów pod gruszą zamienią "nasze pryszczate żywoty w hollywoodzki film z wybielonym zębem?".
To nie ja, to
J. Żulczyk.
Świnki wracają ze spaceru.
Obiecuję solennie, że następnym razem będzie o zębach. Może o oddziaływaniu stresu na zęby? No bo przecież urlop to wielki stres.