wtorek, 27 września 2011

NIE WYBOROM !

Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu. Ale, szczerze mówiąc, nie widziałam ciekawego tematu.
 Po powrocie z urlopu sporo pracy, a każdą wolną chwilę wolałam spędzać na świeżym powietrzu, korzystając z uroków końca, tego jakże kapryśnego, lata.

Po raz trzeci zaczełam także czytać M. Prousta" W poszukiwaniu straconego czasu". Pierwsza próba była w liceum. Pewnie chciałam komuś zaimponować. Druga na studiach, musiałam się nieszczęśliwie zakochać i doskonale rozumiałam dylematy Karola Swanna.
Teraz traktuję to jako ucztę dla zmysłów. Jakże wielka odskocznia od tego, co się dzieje w świecie rzeczywistym.

Ze wszystkich stron jestem bombardowana zbliżającymi się wyborami. Billboardy, spoty reklamowe, ulotki, wywiady. Uciec przed tym trudno. Ostatni raz wybrałam A. Kwaśniewskiego na drugą kadencję. I odechciało mi się raz na zawsze uczestniczyć w tzw. obowiązku obywatelskim. Nie dociera do mnie argumentacja, że w moich rękach jest przyszłość mojego kraju. Nie widzę nikogo, kto mógłby spełnić moje wymagania.

A wybierać lepsze zło?
ZŁO jest zawsze złem.
Dlaczego czterdziestomilionowym krajem mają rządzić tzw. wybrańcy narodu? Ja nie chcę rządów ludu, chcę rządu fachowców, sprawnych menadżerów, specjalistów od prawa, ekonomii, socjologii. Nie z przydziału partyjnego.
Dlaczego Donald Tusk ma być moim premierem? Historyk, amator i kibic piłki nożnej, leniwy i krnąbrny?
Nie utożsamiam się także z Prezydentem i jego Piewszą Damą. Specjaliści od wizerunku mają niezły orzech do zgryzienia. Tylko w bajkach jest możliwa przemiana Kopciuszka w Królewnę.
Prezydent to przedstawiciel państwa, nie parafii.
I kogo mam wybierać ?
Jednego z króliczków prezesa Kaczyńskiego?
Czyli prezesa Kaczyńskiego, tym razem w roli samca alfa?
NO NIE!


Ja wysiadam. Hugh Hefnera polskiej sceny politycznej nie zamierzam wybierać. Tym samym nikogo spośród obecnych asów polskiej polityki.


Wezmę udział w tzw. obowiązku obywatelskim, ale dopiero wtedy kiedy będę miała możliwość wyboru opcji "żaden z powyższych".


A za dwa tygodnie wybiorę sie na długi spacer. Z Czako.
Nie z Pawlakiem za stodołę.